No cóż ze wszystkich robót remontowo-budowlanych zawsze nie lubiłam wiercenia. Mąż się ociągał z pomocą, więc zrobiłam świeczniki sama. Namęczyłam się nad przywierceniem dolnych kółek do filarków okropnie. Złamałam wiertło przez to, że do dyspozycji miałam wkrętarkę ze zbyt słabym akumulatorem. Z wiercenia górnych kółek zrezygnowałam i je przytwierdziłam klejem do drewna.
Jak mi dzieciaki zrzucą ze stolika moją krwawicę, to rozpadnie się ona jak nic. Wtedy przywiercę. Dzieci do ściany chyba.
Świeczniki przed:
Przy okazji na zdjęciach powyżej oraz poniżej prezentuję chustecznik nr 2:
7 komentarzy:
Baaaaaardzo ładne te Twoje świeczniki!!!!
Buziaki
Bardzo podoba mi się Twój blog :) Uwielbiam tutaj zaglądać i cieszę się, że dołączyłaś do naszego blogowego grona :) Tworzysz przepiękne rzeczy i widać, że wkładasz w to wiele serca. A tak w ogóle, to niezwykle symaptycznie wyglądacie na rodzinnym zdjęciu :) Pozdrowienia dla całej piątki :) :) :)
Bielenie to jest to co lubie,pieknie wyszly twoje swieczniki.I do kompletu chustecznik i ramka miodzio.
Pozdrowionka.
A i jeszcze mam pytanko jaka farba malujesz, biala akrylowa do drewna czy czyms innym?
Dziękuję za miłe słowa.
Maluję emalią akrylową do drewna i metalu Dulux w kolorze pastelowa orchidea.
serwetnik zrobiłam podobny a świeczniki wyszły bombowo
Z takiego badziewia i takie cudenka? Super.A z jakiego pudełka i w jakiej technice jest zrobiony chustecznik?Czy po bieleniu Pani przeciera krawędzie papierem ściernym czy najpierw świeczka a potem farbą? Pozdrawiam Tala.
Prześlij komentarz