Anonimowy :)
Odpowiadam na komentarz:
"Mimo iż robisz fajne rzeczy, chciałabym Ci napisać szczerze co czuję ... kilka razy zapraszałam Cię do siebie na bloga, taka moja mała amatroszczyzna, nigdy nie odpisałaś nie zajrzałaś nie skomentowałaś... Może dla Ciebie w Świecie Blogowym jestem nikim... wysoko głowę nosisz. Zawsze trzeba być najpierw człowiekiem..."
Zaliczam się do maluczkich tego świata. Gdzie mi tam do wielu blogerek.
Nie o to chodzi, żeby sobie słodzić Ty mnie - ja Tobie. Nigdy nie daję komentarzy "po znajomości".
Komentuję rzadko. Taka Green-Canoe - mnie tam nie ma, Jagodowy Zagajnik - dawno nic nie pisałam, My litle white home komentuję co piąty post, choć lubię baaaardzo, choć oglądam każdorazowo. Drewniana szpulka - dawno nic jej nie pisałam. Ushilandia - śliczne fotki - nie komentuję. Ja nie mam takiego dobrego aparatu. To są wielcy świata blogowego.
Czy powinnam pisać u nich, żeby one napisały coś u mnie? Nie oczekuję tego od nich, ani od nikogo mniej popularnego. Dlaczego "wymagasz" komentarza?
Jeśli masz czas komentować każdy post, który Ci się podoba - zazdroszczę. Ja piszę dwa słowa w jednym na sto obejrzanych (nie przeczytanych!) postów. Np. Green Canoe w ogóle nie czytam - za dużo pisze :) (buziaki), wolę jej piękne zdjęcia, a ona ma swoich 100 wiernych komentatorów i tak nie zauważy mnie. Ja sklecam 3 zdania w poście- bo łatwiej je zauważyć, albo chociaż przelecieć wzrokiem. Za to fotki mam masakryczne i łudzę się każdorazowo, że będzie na nich sensownie prezentowała się np. szafa, kiedy obrobię ją w photo shopie.
Wolę czas poświęcać dzieciom, szafom (żeby istniała moja pasja), domowi, mężowi, dobremu ciastku, fajnemu filmowi, książce. Blogowanie nie jest moim hobby. Moim hobby jest mój dom. W tym celu podglądam! (nie komentuję) cudze blogi. I tak już jestem uzależniona od sieci, nie mogę temu poświęcać czasu jeszcze bardziej.
Blog - powstał bo było to dobre narzędzie do podglądania innych blogów - lista ulubionych aktualizuje się sama i najnowsze posty są na górze. Dłuuuugo później dowiedziałam się, że na blogu usłyszę to, czego nie usłyszę od nikogo kogo znam i jest to przeważnie 20 osób.Rzadko kiedy więcej. Nie mam parcia na liczbę komentarzy, na reklamę. Nie komentuję w zamian za komentarz - dlatego mogę uwierzyć, że komentarze będą szczere. Komu by się chciało pisać " ładne", gdyby mu się nie podobało? A candy ostatnie? Zrobiłam dla czytelników, a nie dla reklamy bloga, bo zabroniłam ogłaszać na blogach. W ten sposób o candy wiedzieli tylko czytelnicy :)
Ktoś mnie rozumie? Komuś chciało się to przeczytać?
51 komentarzy:
Rozumiem :)I pozdrawiam :)
W pierwszej kolejności zaczęłam się śmiać - absurdalność komentarza mnie powaliła. Potem dopiero zaczęłam się zastanawiać o co tej osobie chodzi.
Czytam dziennie dziesiątki postów na wszelkiej maści blogach, na wielu z nich znajduję ciekawe inspiracje. Niestety na tego typu przyjemności mam wieczorem zaledwie godzinę, może dwie - gdzie przy tym co można znaleźć w internecie uważam, że zawsze jest za mało; niemniej jednak nie potrafię wygospodarować większej ilości czasu z prostej przyczyny - nie mam tego wolnego czasu za wiele! Owszem, też bym chciała u niektórych pokomentować, wdać się w dyskusję z innymi czytelnikami ale nie mogę sobie na to pozwolić BO NIE DYSPONUJĘ TAKĄ ILOŚCIĄ WOLNEGO CZASU. I dla "Szanownego Anonima" to nie jest zadzieranie nosa, a codzienne życie ;)
Trochę się rozpisałam ale nie lubię tego typu komentarzy.
Pozdrawiam :)
Chciało, chciało :))))
chciało, pomyślało, uśmiechnęło się i zgodziło się w całej rozciągłości :)
i przypomniało sobie wycieraczkę, którą zobaczyło w Ikei hiszpańskiej, na której napisano: BIENVENIDO A LA REPUBLICA INDEPENDIENTE DE MI CASA.
boo!!
jak widać skromność "anonimowej" przerodziła się w pychę... skoro taki komentarz napisała- chyba musi uważać, że to co robi zasługuje na komenatrze i że jeśli ona napisze, to trzeba sie jej "odwdzięczyć" ... żenujące niestety...
ja nie lubię takich "zapraszam do mnie" w komentarzach... to takie "coś za coś"..
a obrażanie kogos tylko dlatego, ze komentarza nie napisał to pachnie stalkingiem...:/
No to się w końcu odezwę ;)
Przeczytałam i rozumiem. Sama bardzo mało komentuję, choć bywam regularnie.
Anonimowa, "zarób" sobie na swoich czytelników, a nie ściągasz ich na siłę :)
przeczytałam, rozumiem, identyfikuję się :)
pozdrowionka
Jerzynko kochana , jak byś mi z ustów wyjęła ! Mam tak samo ! Może i nieraz skomentowałabym co nieco , niestety limity czasowe ograniczają mnie okrutnie . Czas blogowy to taka drobinka czasu życia codziennego , no i jak czytam ,te same priorytety mamy .
Buziaki ślę
P.S.
O Anonimie nawet pisać mi się nie chce co myślę
Bardzo dobrze odpowiedziałaś;) Strzał w dziesiątkę;) Nie ma co się przejmować takimi tekstami:)
Wydaje mi się,że dla większości(a może dla mniejszości?)blog jest jakby namiastką czegoś w rodzaju pamiętnika;miejscem,gdzie można zebrać to,co nam w duszy gra i w umyśle siedzi lub to,co nas inspiruje,zachwyca,cieszy-albo i nie.I bynajmniej nie o komentarze czy reklamy,czy popularność tu chodzi!
Hej wielkie blogerki !!!!!!!jakbyscie się wczytały w komentarz to anonim ani nie uraził nikogo z Was ma dziewczyna rację ja też często jako anonim podpisuje się zachwycam Waszymi pracami ,pytam o ożne rzeczy nigdy jako anonim nie dostaję odpowiedzi a szkoda bo gdyby o co kolwiek zapytała WIELKA BLOGERKa dostaje odpowiedz odrazu.A tak naprawdę jeśli ktoś zaczyna i zaprasza to nie dlatego że chce coś w zamian tylko poprostu chce zostać zauważony czy to tak wiele ? Właśnie czytając Wasze zawistne komentarze wychodzi jakie naprawdę jesteście lubicie własny sos i tyle.Pozdrawiam Hana
Masz rację - chce być zauważony. Na pytania - opowiadam, ale nie lubię opowiadać po raz 10 na to samo pytanie. Wielkie blogerki - odpowiadają tak - tu poczytaj Green Canoe. Chce być zauważony? zaproszenia zawsze są miłe. ale "wielokrotne" upominanie się? Nie tak buduje się swój blog. Każdy ma inny cel istnienia - bloga, nie generalizuj, bo nie wszystkim zależy na zaistnieniu. A te wielkie blogerki: piszą piękne teksty, robią piękne zdjęcia, coś ciekawego robią, a nie zabiegają o czytelników. Czytelnik sam przychodzi i zostaje lub nie zostaje. Blog to nie ilość komentarzy . Blog to pokazanie co lubię. Ja nie porównuję się z nikim, nie walczę tu o nic. Ja tylko pokazuję szafki i oglądam szafki u innych. Tylko tyle: przemeblowania. I bardzo się cieszę że komuś się podobają. Nie proszę: napiszcie mi jak ładnie postawiłam stół. Co więcej napisałam "negatywne komentarze też cenię", bo chcę wiedzieć czy kolejna poduszka w kwiatki, to nie przesada. Ale nikt tego nie napisze bo tych akurat to nie obchodzi. Ja nie bloguję. Ja mam dom.
No też się uśmiechnęłam;) Ostatnio komentuję rzadko, u siebie też mam niewiele komentarzy - ale do głowy by mi nie przyszło komuś robić wyrzuty, no, naprawdę! I zniechęca mnie komentarz zakończony tekstem: zapraszam do siebie... i tu adres. Kiedy zakładałam bloga, też głównie cieszyło mnie, że mam pasek z aktualizacją tych ulubionych, to był jeden z powodów, dla których zaczęłam pisac bloga;) I dobrze napisałaś - czytelnik sam przychodzi, i albo wraca, albo nie, nikt nikogo nie zmusi;) Pozdrawiam i czekam na szafę w nowej szacie:)
Kochana mysle ze masz wiele racji. Czasami chodzi o zwykla serdecznosc czasami takim osibs zalezy na opinii blogerek doswiadczonych nie o zauwazenie czy komplementy. Anonim nikogo nie urazil po prostu bylo mu przykro.. Monia
jerzy_nka, podpisuję się pod Twoim postem wszystkimi czterema kończynami ;)
Jerzynko aż zerknęłam na te Twoje zdjęcia i nie wiem o co Ci chodzi, są bardzo ładne i jaki porządek w chałupce masz, chciałabym tak! ;)
Pozdrawiam.
I ja mam podobne wrażenia i odczucia. Wpisy typu.. Zapraszam do siebie albo na candy zniechęcają mnie. Mój blog to mój świat i jak ktoś trafi i mu się spodoba to miło :-) nieliczni jak wspomnina Asia z Green Canoe może sobie pozwolić na pisanie dla kogoś mi wystarczy pisanie dla siebie i cieszę się że są wietrzne przemeblowania, inspirujące, przyjazne :-)
Hmmm... Ja nigdy nie napisałam "zapraszam do siebie", bo wiem, że to może drażnić. Ale z drugiej strony jest mi czasem przykro, że nie mam obserwatorów, komentarzy (chociaż sama komentuję niewiele) i moje kompleksy bardzo na tym cierpią. Zwłaszcza, że czasem faktycznie się zastanawiam, w czym moje prace są gorsze od prac niektórych blogerek.
Też założyłam bloga po to, żeby mieć samoaktualizującą się listę moich ulubionych blogów. Ale skoro nie po to jest blog, żeby chcieć go komukolwiek pokazywać, czemu są to ogólnie dostępne strony w internecie?
Ale generalnie zgadzam się z Twoją odpowiedzią i czuję się zniesmaczona takim nachalnym napraszaniem się. Dopisywanie do każdego komentarza "zapraszam do siebie" właściwie jeszcze nikomu nie zaszkodziło, ale od tego, że ktoś nie skorzystał z zaproszenia też się nie umiera ;)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;p
Ola
(wiem, żarcik na koniec raczej nie śmieszny, ale nie mogłam się powstrzymać ;))
No więc ja do anonima nie mam urazy, chciałam jedynie siebie wytłumaczyć. Człowiekiem tylko jestem i siły na więcej brak.
Wiesz, Jerzynko, podziwiam Cię, że poświęciłaś tak dużo czasu na tłumaczenie się z tego komentarza.
A co to do licha, jest?! Komentarze obowiązkowe, czy jak?
Nie dajmy się zwariować i róbmy to, co nas cieszy. Obligatoryjność komentowania wszystkiego i wszystkich wypacza ideę blogowania, które czystą przyjemnością być winno, a nie za karę.
A tak na marginesie, to czemu mnie już nie komentujesz? Ja coś czasem skrobnę, a Ty to już wcale! A ja myślałam, że jestem z tych wielkich blogerek. Uuuu, a tu klęska całkowita:))))))))
Buziaki, Kochana i rób swoje :)))
Snow no boska jesteś :D. No doooobra idę Ci pokadzić.
Rozumiem Cię, bo choć większość z nas czeka na komentarze - zwłaszcza szczere, to jak się zagląda do ok 100 blogów, trudno na wszystkich zostawić komentarz.
Z kilkoma blogerkami łączy nas prywatna znajomość, czasami wiadomości sobie zostawiamy w formie komentarza. Ale ja nie oczekuję obowiązkowego komentowania. Staram sie witać na blogu nowych gości ale nie moge zaglądać do wszystkich choć bardzo bym chciała.
A Snow uwielbiam za jej poczucie humoru :)A do ciebie zagladam za każdym razem, podgladam inspirujace pomysły ale tez nie komentuje za każdym razem i Ty wiescz dlaczego - z tego samego powodu - brak czasu :) pozdrowienia z Przytulnego Domu
To są bolączki każdego blogera , czasem patrze ile miałam wejść a ile miałam komentarzy... rachunek jest prosty nie każdy zostawia komentarz.Nie oczekuje,że jak kogoś zaobserwuje to on zrobi to samo i podobnie z komentarzami. Każdemu podoba się co innego i co innego ceni. Bywają też i takie posty, że nie wiadomo co napisać bądź nie ma się zdania, uważam, że lepiej wówczas nie pisać nic niż jakieś beznadziejne zlepki słów. Ale skoro ktoś aż tak bardzo pragnie Twojej uwagi oznacza, że Cie ceni a to już coś ;) Nie ma co się rozdrabniać na analizowanie takich komentarzy, blogujemy przecież dla przyjemności ;) Wszystkiego dobrego, ściskam ;* Kropka
Przeczytalam bo nie bylo zdjec a teks nie za dlugi ;)
A pisze kometarz bo rozumiem Cie bardzo dobrze. Ja komentuje moze 10 razy na rok... Wiecej nie. Komentuje wtedy kiedy czuje ze nie moge inaczej :) Jest takie uczucie ze wlasnie teraz i tu musze zostawic pare slow, ale szczerze mowiac nie jest to za czesto. Prowadze blog juz siodmy rok i nie raz taki i inny tekst juz dostalam. Kiedys mnie tarfial, ale teraz juz dlugo przestalam sie przejmowac co ktos o mnie mysli... Bo czy to wazne? Juz dawno bym stracila ochote do blogowania gdybym sie przejmowala tym wszystkim... Bo niby na jakich faktach ktos mnie osadza??? To ze nie odwiedzilam tego bloga, albo nie odpisalam na maila? Co on tak naprawde o mnie wie? NIC... Tylko to co sobie sam w swojej fantazji zlozyl... Juz nie raz dostalam o sobie opinie ktora poszla w piety a byla tak daleka od prawdy ze ciezko pojac. Ale ktos ma taka opinie o mnie... Ja jestem tak mala i niewazna, ze szkoda zachodu aby tlumaczyc sie oficjalnie na blogu. Nie naleze do tych wielkich znanych blogow i nie musze sie przez to "martwic o opinie" i tak jest dobrze. I nie daze do tego zeby kiedys nalezec do tych wielkich. Mysle ze to tez ciezkie brzemie moze byc. Pisze posty kiedy mam ochote i czas. Komentuje jak mi sie NAPRAWDE cos spodoba a po za tym koncentruje sie na zyciu prywatnym :)
A teraz przesylam Ci mocny uscisk i ciesze sie naprawde na twoj nastepny post :)
Nelly
P.S. oj jak ja bym chciala lepiej mowic po polsku... Ciezko mi dokladnie slowami wytlumaczyc moje mysli...
Jerzynko , ja nie mam bloga i moze dlatego latwiej mi zrozumiec osobe , ktora zostawia zaproszenia bez odpowiedzi . Zgadzam sie z poprzednimi anonimowymi komentarzami w zupelnosci . Moglas podarowac sobie dyskusje u siebie i po prostu odpisac zainteresowanej , a tak odpowiedzialas jej i Ty i wszystkie Twoje adwokatki .
Mnie nie denerwuje zapraszanie , mysle , ze bardziej nachalny jest komentarz wraz z zaproszeniem do wlasnego sklepiku internetowego , na sile robi to wlascicielka bloga HOMEFOCUS .
Pozdrawiam i przemysl Jerzynko , czy napisanie komentarza u tej osoby nie zajeloby Ci rzeczywiscie mniej czasu niz publikowanie dlugiej odpowiedzi u siebie ??? Iwona
Nie no słuchajcie, dojdzie do tego, że będziemy się rozliczać z ilości wejść i komentarzy.
Fakt, że ostatnio ilość komentarzy spada, ale.... są blogi, które są po prostu oblegane. A są blogi, na które się wchodzi i leci dalej. Poza tym weźcie pod uwagę fakt kochane kobitki, że ilość blogów rośnie, jest nas coraz więcej i tak prawdę mówiąc jakość tych blogów też jest różna.
Wychodzę z założenia, że jeśli mam komuś słodzić bo ma mało komentarzy czy obserwatorów to jest to czysta hipokryzja, więc po co robić? Nie umiem też walić prawdy między oczy, więc wolę temat przemilczeć, niż pisać u kogoś bleeeeee.
Nie obrażam się za spadek komentarzy, za to, że komuś się nie chce, nie ma czasu, bo rzeczywiście żyjemy w ciągłej pogoni.
Anonim który czuje się tak pokrzywdzony jak rozumiem prowadzi własnego bloga, więc dlaczego pisze komentarz jako anonim, nie mając odwagi się podpisać, rzuca ziarno, chyba właśnie po to by sprowokować.
I udało mu się to, jestem zdania je_rzynko, że wystarczyłaby odpowiedź pod jej komentarzem, ale to Twój blog.
Ja też sporadycznie komentuję u Ciebie, choć często bywam. Nie zawsze wystarcza mi konceptu. Może to i szkoda, ale wyjaśniam jak powyżej.
Pozdrawiam serdecznie
http://arttextillhouse.blogspot.com/ (a to mój nowy adres blogowy)
Kochana rozumiem doskonale i nie ukrywam, że potwornie drażniły mnie anonimowe komentarze ludzi, którzy swoją złość i nieszczęście chcą wyładować na nas samych...
dlatego zablokowałam anonimów..
a komentarze? Nikt nigdy nie może wymagać od nich, że będziemy odwzajemniać komentarz... Nie lubię takich osób, które wchodzą na czyjeś blogi tylko po to, aby ktoś zajrzał do nich. Nie na tym to polega przecież! a komentarze typu: "pięknie. zapraszam do mnie" najbardziej mnie drażnią... doskonale Ciebie rozumiem:) buziaki
O! Wiele osób przeczytało i skomentowało:-) Musze powiedzieć, że po przeczytaniu Twoich słów, dochodze do wniosku, że jesteś taką blogową non-konformistką, co jest bardzo ryzykowne w tym małym światku. Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy po założeniu bloga, okazało się, że wszystko opiera się na kołku różańcowym, ja Tobie-Ty mnie...już się chyba z tym pogodziłam, Tobie zazdroszczę postawy:-) Pozdr!
No masz, najpierw pisze potem myślę...trochę jednak rozumiem komentarz, który wzbudził Twoją irytację, a to a propos tego wspomnianego kółka różańcowego - sama pamiętam jeszcze jakie trudne są początki i jak trudno zdobyć czytelników (wiernych!), no ale czy cel uświęca środki?sprawa dyskusyjna. Osobiście nie mam nic przeciwko tekstom "zapraszam do mnie", często komentujący są tzw "no reply" i jak wtedy do nich trafić? Ja po prostu z czystej przyzwoitości wpadam z rewizytą, uważam, że tak należy i już,a co potem, to się okaże:-) Nie osądzajmy i nie potępiajmy, nieważne czy mamy 200, 500 czy 1000 obserwujących.
Poza tym moze dla Anonimowej osoby Jerzynka jest wzorem , moze czuje sympatie , czy nikt o tym nie pomysli ?
Akurat osoby najglosniej tu krzyczace na te osobe maja blogi juz dawno i pewnie zapomnialy , jak to bylo na poczatku , kiedy kazda wizyta i komentarz cieszyly ...dziwi mnie wasza arogancja i te dyskusje Jerzynk niepotrzebnie rozpoczelas , szczegolnie w takim dniu , jak dzis .czytelniczka
ps.Scraperko , chyba nie zrozumialas roznicy miedzy anonimem i anonimem , chyba nie o to samo tu chodzi , co mialas na mysli .
Witam,
ja również nie posiadam bloga i od czasu do czasu zdarza mi się zostawić jakiś komentarz choćby na jagodowym czy u Lucy z 'nie ma jak w domu" i u wielu innych dziewczyn i jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby któraś z blogerek mi nie odpisała (za co zawsze ogromnie jestem wdzięczna). Ale nawet jeśli ktoś nic nie odpisze, to się nie oburzam i nie obrażam jak to robi "Anonimowa" z tego posta. Kurcze blog ma być kopalnią inspiracji i luźnymi przemyśleniami piszącego a nie obrzucaniem się błotem i dąsaniem, bo ktoś nie odpisał... Nie rozumiem takich osób! A u Ciebie Jerzynko bardzo mi sie podoba i w pełni podzielam Twoje zdanie :-)
pozdrawiam serdecznie
Weronika
Ja też w większości przypadków oglądam tylko posta i nie zostawiam komentarza, a jak już zostawię to jest naprawdę krótki bo już czas mnie goni a wiem że jeszcze kilka odwiedzin przede mną;) ten kto ma dużo czasu niech pisze na każdym blogu jakiś komentarz ale żeby od razu mieć pretensje że się nie zostawiło u niego? hmmm to chyba takie zbieranie "pokemonów" :P
No tak....Jerzynko:)
I ja się odniosę do "problemu" Twojego anonima i do Twojego wyjaśnienia.
Sama prowadzę bloga od 4 lat, pamiętam początki...:)
Ciekawe pomysły, aranżacje, dobry tekst i zdjęcia, - to nas przyciąga do odwiedzania innych.
Nie wiem, jak to jest byc Wielką Blogerką, ja mam 159 cm :))
A jest jeszcze takie przysłowie:
"Przymuszona ofiara Panu Bogu nie miła"
Ludziom też nie...
Pozdrawiam Cię serdecznie, zaglądam często, piszę rzadziej:))
K.
"Blogowanie nie jest moim hobby. Moim hobby jest mój dom."- fantastycznie, fantastycznie to ujęłaś! :)
Do mnie również czasem zaglądają osoby zapraszające na swoje blogi. Niektóre dopiero zaczynają swoja blogową przygodę, inne prowadzą bardzo znane i poczytne miejsca w sieci. Chętnie zaglądam gdzie mnie zaproszono, czasem zostawiam komentarz, czasem dodaję bloga do obserwowanych. ale równie często wychodzę z bloga bez pozostawiania po sobie jakiegokolwiek śladu. Czy z tego powodu powinnam czuć się źle? Przecież kiedy "w realu" ktoś mnie do siebie zaprasza też nie zawsze od razu korzystam z zaproszenia i nie z każdym kto mnie zaczepi muszę się zaprzyjaźniać.
W pełni popieram, bo ja mam tak samo jak Ty :)
ja również pomyślałam, że komentarz zostawiło dziecko z podstawówki, któremu nie chciałaś się wpisać do pamiętnika czy złotych myśli... Lubie Twojego bloga :) Pozdrawiam bardzo ciepło.
przeczytałam :-)
anonimowym nie odpowiadać!!!
jak można kogoś zmuszać do komentowania?!!! Chore! Ja obserwuję 300 blogów - napatrzę się, uśmiecham a czasem poczytam i zostawię ślad.
Green Cannone też uwiebiam ale czytanie takich długich tekstów na kompie mnie męczy - wolę książki :) a na blogach obrazki. Pozdrawiam <3
rozmownie się zrobiło. chodzi tez o to ile wlasnie czasu wydzielimy sobie na siec. ja tu sie zatrzymalam na chwile i juz mam wyrzuty sumienia, bo mam tyle pracy...ale zawsze korci zeby szybko przejrzec, co nowego. oczywiscie dzieki wzajemnym odwiedzinom blogi istnieja, ale zbytnie angazowanie sie stanowi czasowa pulapke. osobiscie ciesze sie dgy wieczorem nie ulegne pokusie i zamiast wlaczenia komputera usiade np. z ksiazka. ale kazdy sam organizuje sobie zycie i zycze wszystkim, by kazdemu udawalo sie czerpac z niego garsciami, czy to szyjac poduszke, piekac ciasto, czy piszac prare milych slow pod postem:)
Wczoraj tak zachwyciłam się porządkiem na Twoich zdjęciach, że nie napisałam komentarza dotyczącego posta.
Ja zauważam tu (komentarz Anonima) osobę bardzo rozgoryczoną, zawiedzioną, smutną, szczerą, otwartą no i odważną, bo jednak zdecydowała się napisać, co myśli, co czuje...a to w obecnym świecie jednak nie należy do łatwych rzeczy.
Wiele osób tłumaczy się brakiem czasu, priorytetami - dom a nie blog, a jednak nie do końca jestem przekonana, że tak faktycznie jest, bo po co te osoby prowadzą bloga? Każdy zapewne ma inny powód, ale każdy z nas zaczynał, miał swoje początki. Poza tym ja uważam, że miło jest dostrzegać innych ludzi, nawet napisać kilka słów, to może zadziałać jak balsam na duszę drugiego człowieka. Może troszkę empatii?
I nie ważne czy ten ktoś tworzy coś wielkiego czy małego, po prostu zwykła ludzka życzliwość.
Przecież w życiu realnym jesteśmy zabiegani, ale czy to znaczy, że nie mamy czasu na zwykłe uprzejmości, bo to nie jest nasz priorytet? Wydaje mi się, że w świecie blogowym jednak taka spokojna chwila się znajdzie, dla chcących oczywiście. Wystarczy zatrzymać się na chwilę i nie złościć na komentarz: zapraszam do mnie, po tej drugiej stronie też jest człowiek, być może bardzo potrzebujący uwagi. Chwila, którą poświęcimy na kilka miłych słów to naprawdę nie jest żaden wyczyn. Skoro jest czas na napisanie długiego posta, w odpowiedzi na Anonima i skoro tyle osób ten cenny czas poświęciło na komentarz, to jednak jak się chce to można :)
Monroma - czasem rządzą nami emocje. Ja też widzę w tej osobie, to co Ty. Więc musiałam się wytłumaczyć. Tą osobą też emocje rządziły - gdyby nie żal jaki się się tu przebija, nie padłoby 2 ostatnie zdania w jej komentarzu, wtedy by się podpisała, a nie stchórzyła. Wtedy widząc żal, a nie ocenianie mnie, nie tłumaczyłabym się i może taki rozpaczliwy komentarz o odrobinę uwagi zakończyłby się uwagą, a nie obroną swoich granic?
Poza tym przyznałam się - za dużo poświęcam czasu na internet, czy mam poświęcać jeszcze więcej? Jest tyle ludzi...
Jerzynko , ja też jestem z tych zaglądających do Ciebie , chodź mało komentujących ;)
Wydaje mi się ,że sam fakt umieszczenia niektórych blogów na liście ulubionych o czymś świadczy .A komentarze... no cóż... przez lata zdążyłam nawiązać kilka blogowych sympatii u których systematycznie zostawiam ślad...chodź i tak najgorszym oponentem pisania jest czas-racjonalista ;)
Dawno nie przeczytałam tak dużo komentarzy...super, że jest dyskusja...i to najważniejsze. Ja prowadzę skromniutkiego bloga dla znajomych i przyjaciół, wogóle sie nie "reklamuję", uwielbiam czytać i oglądać. Nie ukrywam, że się cieszę jak trochę osób do mnie zadląda, ale jak nikt to nie robię tragedii.
Odezwę się i ja. Po raz pierwszy od baaardzo długiego czasu, bo po prostu nie mam potrzeby komentowania, ochów i achów nad każdym postem.
Jestem na Twoim blogu dość często, podglądam, wzdycham że takie piękne, że zdolniacha, że wyczucie smaku. I tyle. Co powzdycham to moje.
A ten komentarz mości panienki i jeszcze "wysoko głowę nosisz" rozbawił mnie do łez :))) Rozbrajająca desperacja.
Pozdrawiam serdecznie,
Ewa
hihihi...ale temacik:))...ja kiedyś miałam po prostu więcej czasu aby odwiedzać i komentować inne blogi...i mam podobnie...jak dużo tekstu to nie czytam:))))czasem ktoś mnie zaprasza...ale ja zwyczajnie nie mam kiedy...albo tam jest cos co w ogóle mi sie nie podoba..a ja nie zamierzam kłamać i pisać ,że tak pieknie...to co mam napisać -"byłam-zaliczyłam"...ale dziwny ten świat:))
Bardzo fajny post! Brawo! Strasznie mnie denerwują takie komentarze- sama nie miałam co prawda okazji się z tego tłumaczyć, bo ja prowadzę bloga, który ginie wśród tych wspaniałych. Prowadzę go, bo to jest mój pamiętnik. Teraz zima, a ja lubię latem wskoczyć sobie na posty z maja i zobaczyć jak było pięknie latem i jak dom się zmienił przez te kilka miesięcy. Wieczorem siadam przed pudłem, chodzę po blogach, oglądam inspiracje- lubię sobie skomentować, ale nie oczekuję, że ktoś do mnie zaglądnie. Robię to tylko wtedy kiedy to jest szczere- wiem też sama po sobie, że komentarz cieszy. Nie każdy ma czas, żeby go zostawić. Z drugiej strony tak myślę- jakie to smutne. Wszędzie jest pełno anonimowych "kozaków". Boją się ujawnić swoje prawdziwe ja, boją się podpisać swoim imieniem i nazwiskiem. Nigdy chyba tego nie zrozumiem ... Pozdrawiam Cię bardzo ciepło :)
...a ja tak króciutko...blogowanie to miłe uzależnienie, ale uzależnienie od statystyki to już pod ICD jakby "podchodzi" :-) ja ogladam Twój blog i rzadko pozostawiam komentarz, a właściwie to nie pamietam kiedy go zostawiłam, a Ty nawet na to nie zwróciłaś uwagi ;-[[ gniewam się!!!....... uwielbiam Twoje przemeblowania :-))pozdrawiam serdecznie:-))) Magda
Przeczytałam! W 100% rozumiem, popieram :)
Ciężko znaleźć czas by pisać komentarze pod wszystkim co nam się podoba :)
Ja często wpadam do kogoś, "przelecę wzrokiem" piękne zdjęcia i lecę dalej a nie oznacza to, że kogoś lekceważę :)
weszłam - padłam ze zgrozy- nie zostaję, przemalowane na biało stare rzeżbione brewniane meble budzą mój wstęt.
ps. o słodka naiwności! przecież wymienione przez Ciebie super-blogerki się wykreowały właśnie ilością wejść, komentarzy i fanek, a komentarze moderowane. A dziś - Green Canoe, niegdyś autorka pięknych nastrojowych i mądrych tekstów - zobacz jakie marki i za jakie kwoty lansuje ( uczciwie podając że jest ambasadorem) - to już biznes a nie prywatny klub.
Tak - wiele blogów stało się narzędziem pracy - źródłem dochodów (nieliczne szafiarki, vivi&oli, Green Canoe). Czy to źle, że robią coś na tyle dobrze, iż mają gratyfikację finansową? Jak brzydkie fotki robiły nie miałyby komentarzy, a więc i kasy. Blog to nie Biblia, nie filozofia, tylko zwykłe narzędzie do realizacji hobby lub pracy.
Blog nikomu nic nie narzuca, tak jak wtedy kiedy ubieram kieckę - to tylko kwestia czy mi się podoba. Jeśli ktoś robi coś początkowo z pasji, jeśli dobrze wykonuje, ładnie prezentuje, to potem są efekty (ilość komentarzy i reklam). Nikt nikogo nie zmusi do oglądania żadnego bloga, jeśli mu się on nie spodoba.
Dzięki za komentarz - jak pisałam: doceniam. (stare posty moderuję, żeby mi spam anglojęzyczny nie wpadał, więc dowodem doceniania jest publikacja). Zdaję sobie dobrze sprawę z faktu, że moje mieszkanie ludziom się nie podoba. Mnie też się wiele mieszkań nie podoba. Nie jesteś pierwsza, która nie zostaje, dzięki więc , że chciało Ci się zabrać głos w dyskusji, bo ja bym olała, jak by mi się nie podobało :)
miało być: "jakby brzydkie fotki robiły, to"
Prześlij komentarz